Press "Enter" to skip to content

Rozważanie na czwarty piątek Wielkiego Postu – 28.03.2025

„Boże mój, Boże,
czemuś mnie opuścił?”

Drodzy Małżonkowie,

Słowa Jezusa wypowiedziane na krzyżu: „Boże mój, Boże, czemuś mnie opuścił?”, są jednym z najbardziej dramatycznych i głęboko poruszających momentów w całym Nowym Testamencie. To wołanie, pełne rozpaczy i bólu, wydaje się niepojęte w kontekście Jezusa, który jest Synem Bożym, a przecież te słowa nie są tylko wyrazem samotności, lecz również wielkiej tajemnicy. Tajemnicy Boga, który doświadcza pełni ludzkiego cierpienia, bólu i odrzucenia. Jezus, który w pełni identyfikuje się z człowiekiem, staje się tym, który w chwili ostatecznej samotności wykrzykuje pytanie do Boga, Ojca, którego miłość zawsze była Jego siłą.

Dla małżonków, to pytanie jest nie tylko teologicznym wyzwaniem, ale także bardzo osobistym. „Boże mój, Boże, czemuś mnie opuścił?” – to pytanie, które może powrócić w chwilach, kiedy nasze małżeństwa napotykają na trudności, kryzysy, ból, rozczarowanie. W takich momentach możemy czuć się porzuceni, niezrozumiani, a nasze relacje mogą wydawać się nie do naprawienia. Często zadajemy sobie pytanie: „Gdzie jest Bóg, kiedy cierpimy? Dlaczego czujemy się tak bardzo samotni?”. Wydaje się, że w momentach kryzysu, w cierpieniu, Bóg się od nas oddala. Jednak na krzyżu, w tych słowach, Jezus daje nam coś więcej niż tylko pytanie. On pokazuje nam, jak możemy przejść przez ciemność, by odkryć, że Bóg nie opuszcza nas w chwili kryzysu. Bóg, w swojej pełnej miłości, staje z nami w tej samotności, nie zostawiając nas samych, ale towarzysząc w najtrudniejszych momentach.

Małżeństwo, jako sakrament, to nie tylko radosna podróż pełna chwil szczęścia, ale również droga przez trudności, które zmuszają do głębszego zrozumienia siebie nawzajem, siebie samych i Boga. Kiedy patrzymy na cierpienie Jezusa, dostrzegamy, że w ofierze, jaką złożył na krzyżu, zawiera się też nasza ofiara – ofiara miłości, która nie polega na szukaniu wygód, ale na wytrwaniu w wierności i oddaniu drugiej osobie.          W małżeństwie nie zawsze będziemy czuć się spełnieni, nie zawsze będziemy doświadczać pełni szczęścia. Zdarzą się chwile, kiedy będziemy się czuć opuszczeni, zawiedzeni czy odrzuceni. Jednak to właśnie te momenty, kiedy decydujemy się wytrwać w miłości, pokazują prawdziwą głębię naszego małżeństwa.

Papież Jan Paweł II w swoich naukach wielokrotnie podkreślał, że małżeństwo jest nie tylko drogą radości, ale przede wszystkim drogą ofiary i wzajemnej troski. Jak pisał w swojej encyklice „Familiaris consortio”: „Małżeństwo jest powołaniem do ofiary, a nie do egoizmu. Przez to, że człowiek w małżeństwie składa ofiarę z siebie, odkrywa siebie samego”. Każdy małżonek jest powołany, by żyć w takiej ofierze, która nie jest łatwa, ale która prowadzi do wzrostu miłości. Ofiara ta nie polega tylko na wyrzeczeniach zewnętrznych, ale także na codziennej gotowości do przebaczenia, wzajemnego zrozumienia i wspierania siebie, zwłaszcza w momentach, gdy czujemy się samotni lub zranieni.

Papież Benedykt XVI w swojej encyklice „Deus caritas est” pisał: „Miłość, która pochodzi od Boga, nie jest miłością sentymentalną, ale miłością, która zrywa z egoizmem i dąży do pełnej ofiary”. Miłość małżeńska, w której jesteśmy zaproszeni do uczestniczenia, nie jest miłością, która szuka własnych korzyści, lecz miłością, która dąży do dobra drugiego człowieka. Miłość ta, podobnie jak miłość Jezusa na krzyżu, jest pełna ofiary i cierpienia, ale też pełna nadziei i zaufania. Czasami wydaje się, że w małżeństwie wszystko jest na granicy załamania, że już nic nie może nas uratować. Wtedy powinniśmy pamiętać, że Jezus, w chwilach największego cierpienia, nie zrezygnował z relacji z Ojcem. On wciąż wołał do Niego. Zatem i my, w momentach trudnych, mamy odwagę wzywać Boga, bo On jest obecny nawet w chwilach, kiedy wszystko wydaje się ciemne i beznadziejne.

Ks. Franciszek Blachnicki, mówił, że małżeństwo to nie tylko wspólne życie, ale także „droga krzyża”. Blachnicki zachęcał małżonków do wytrwałości i wzajemnego wspierania się w trudach, które pojawiają się na ich drodze. „Każdy kryzys małżeński jest szansą na wzrost w miłości. Nie ma miłości bez cierpienia” – mówił. To właśnie w chwilach kryzysu małżonkowie mogą stać się sobie najbliżsi, jeśli potrafią wzajemnie podnieść się z upadków, przebaczyć sobie nawzajem i dalej iść, trzymając się ręki Boga. Jezus na krzyżu jest dla nas wzorem takiej miłości, miłości, która jest gotowa przyjąć cierpienie dla dobra drugiego człowieka.

Drodzy Małżonkowie, w czasie Wielkiego Postu, który jest czasem nawrócenia i refleksji, zapraszam Was do zastanowienia się nad Waszą relacją i nad tym, jak wspólnie przeżywacie trudności. Cierpienie i wyzwania, które pojawiają się w małżeństwie, nie są końcem Waszej drogi, ale mogą być początkiem czegoś głębszego. Każdy kryzys, każda trudna chwila, jest okazją do wzrostu i zbliżenia do Boga i do siebie nawzajem. Niech to wołanie Jezusa na krzyżu: „Boże mój, Boże, czemuś mnie opuścił?” stanie się dla Was inspiracją, by w chwilach trudnych szukać Boga, który jest zawsze z nami, nawet w najciemniejszych momentach.

Na zakończenie, chciałbym zaproponować Wam trzy pytania,
które mogą stać się punktem wyjścia
do głębszej refleksji nad Waszym małżeństwem:

  1. Jakie są momenty w naszym małżeństwie, kiedy czujemy się najbardziej opuszczeni lub osamotnieni? Jakie kroki możemy podjąć, by te chwile nie były momentami oddalenia, ale stawały się okazją do wzajemnego wsparcia i modlitwy?
  2. Jakie ofiary jesteśmy gotowi złożyć dla dobra naszej relacji, szczególnie w chwilach, gdy nasze siły wydają się na wyczerpaniu? Jak możemy dzielić się odpowiedzialnością i cierpieniem, by wzrastała w nas miłość?
  3. Jak mogę wzrastać w miłości, która nie szuka własnych korzyści, lecz troszczy się o drugą osobę, podobnie jak Jezus troszczył się o nas, oddając swoje życie? W jaki sposób mogę wprowadzać tę miłość do naszej codziennej relacji?

ks.Łukasz Sołtysiak

Loading